Jak Waze podbiło świat: Lekcje przedsiębiorczości z Vilnius Startup Fair

Jak Waze podbiło świat: Lekcje przedsiębiorczości z Vilnius Startup Fair

Komentarze

13 Minuty

Wyobraź sobie salę pełną młodych innowatorów. Podczas 13. edycji Startup Fair 2025 w Wilnie, główna scena LITEXPO została wypełniona po brzegi. Publiczność przyszła, by posłuchać Uri Levine’a – współzałożyciela Waze i Moovit – i dowiedzieć się, jak rodzą się jednorożce. Jego prezentacja „Building Unicorns: The Path to Hypergrowth” była prawdziwą ucztą – szczera, oparta na realnych porażkach, triumfach i nieoczywistych lekcjach z pierwszej ręki. Opowieść o tym, jak z pustej mapy Tel Awiwu narodził się Waze, który zrewolucjonizował codzienność milionów kierowców na całym świecie.

Zanim przekazano mikrofon Uriemu, prowadzący spotkanie przypomniał uczestnikom o aplikacji B2Match – tu można było sprawdzić plan dnia, umawiać spotkania i nadsyłać pytania na Q&A. Kiedy Levine wszedł na scenę, przywitały go gromkie brawa.

Kim jest Uri Levine i dlaczego warto go słuchać?

Levine zaczął od pytania: kto z was korzysta z Waze? Po chwili – kto jest przedsiębiorcą? W obu przypadkach setki rąk unosiły się do góry. Uri przedstawił się jako budowniczy firm – tych znanych z miliardowych wycen (Waze, Moovit), i jako mentor, którego prawdziwą satysfakcją jest pomagać innym. Powiedział też o swojej książce „Fall in Love with the Problem, Not the Solution” – nazwanej przez Steve’a Wozniaka „biblią dla innowatorów”. Celem publikacji było dzielenie się praktyczną wiedzą, by inni mogli powtarzać sukcesy.

Z humorem dodał, że stara się odpisywać na każdy e-mail – nawet do współzałożyciela Netflixa, który swego czasu usłyszał: „To się nigdy nie uda”. Jak się okazuje, wiele ich łączy – obaj używają swoich produktów, wymieniają maile oraz nieraz słyszeli, że „to się nie uda”. „Jeśli jesteś przedsiębiorcą, pewnie znasz już to zdanie. Jeśli jeszcze nie, na pewno je usłyszysz” – żartował Uri.

Przedsiębiorczość zaczyna się od emocji

Początki biznesu to emocjonalna inwestycja. Możesz kochać jakiś temat albo szczerze nienawidzić konkretnego problemu – tak bardzo, że staje się to twoją misją. Uri Levine nienawidził korków. Te myśli i narastająca pasja prędzej czy później muszą przerodzić się w działanie. Ta droga na pewno będzie wyboista i nieprzewidywalna – pełna wzlotów i upadków. Cytując Bena Horowitza, startupowy CEO może spać jak niemowlę – czyli budzić się co dwie godziny i płakać z bezsilności.

Według Uri'ego, budowanie start-upu przypomina zakochanie – testujesz wiele pomysłów, lecz jeden staje się tym najważniejszym. Z czasem myślisz wyłącznie o nim – o problemie, kolejnych krokach, o dziesięcioletniej wizji. Gdy informujesz znajomych, odpowiedź jest niemal zawsze przewidywalna: „To się nie uda”. Niektórzy użyją bardziej dosadnych słów. Jak w miłości – możesz nawet odciąć się od sceptyków. Emocje są konieczne, by przetrwać, bo czeka cię najtrudniejsza droga, jakiej dotąd próbowałeś.

Zakochaj się w problemie, nie rozwiązaniu

Najpierw zidentyfikuj problem, który rzeczywiście warto rozwiązać – taki, z którym zmaga się wiele osób. Jeśli tylko ty masz ten problem, lepiej skonsultować się z terapeutą (to szybsze i tańsze niż zakładanie start-upu). Jeśli jednak problem jest powszechny, rozmawiaj z potencjalnymi użytkownikami, poznaj ich perspektywę – dopiero później buduj rozwiązania. Bez tego łatwo stworzyć produkt, którego nikt nie potrzebuje.

Problem to twoja Gwiazda Północna – napędza rozwój, nadaje sens wszystkim decyzjom. Przykład: w 2007 roku deklaracja budowy AI opartego o crowdsourcing nie budziła emocji, ale już obietnica ominięcia korków przekonywała każdego. Gdy użytkownicy poczują, że rozwiązujesz ich problem, staną się twoimi sprzymierzeńcami, pomogą ci odnieść sukces.

Błyskawiczna nauka na porażkach – klucz do sukcesu

Budując coś zupełnie nowego, nigdy nie masz gwarancji, co zadziała. Próbujesz – porażka. Próbujesz kolejnej opcji – znów porażka. W końcu coś chwyta. Z tego płyną dwa wnioski: boisz się ryzyka? Już przegrałeś, bo nie spróbujesz. Podejmujesz próby? Na pewno wielokrotnie przegrasz – więc przegrywaj szybko. Im szybciej nieudane podejście, tym szybciej szansa na sukces. Dotyczy to zarówno produktu, jak i strategii wejścia na rynek.

Najdłuższy etap: pustynia braku zainteresowania

Przez długi czas próbujesz wszystkiego – bez efektu. Opuścisz tę pustynię dopiero wtedy, gdy znajdziesz tzw. product-market fit. Waze potrzebowało na to czterech lat, Microsoft pięciu, Netflix dziesięciu, OpenAI – ponad sześciu zanim trafiło do świadomości masowej. Jeden kluczowy wskaźnik: retencja użytkowników. Tworzysz wartość? Użytkownik wraca. Nie wracają? Iteruj dalej – aż zmienisz to, co najważniejsze.

Jak Waze stworzyło mapy od zera

Sukces Waze nie polegał wyłącznie na crowdsourcingu korków czy fotoradarów. Platforma opracowała unikalny sposób tworzenia samej mapy. Bazą początkową Tel Awiwu była pusta kartka. Aplikacja analizowała GPS pierwszego kierowcy, potem kolejnych, aż na nakładających się śladach powstawał zarys dróg. Gęste pętle? To rondo. Różnice w natężeniu? Główne arterie vs. boczne ulice. Jeśli nikt nie skręcał w lewo na danym skrzyżowaniu, prawdopodobnie zakaz był rzeczywisty. Sto tras w jedną stronę i brak w drugą? Pewnie to jednokierunkowa. Z czasem, kiedy projekt wkroczył na arenę globalną, trzeba było dostosować algorytm do takich miast, jak na przykład Neapol.

Jeśli umiesz opisać proces, możesz go zakodować – podkreślał Uri. Tak powstał system konwertowania śladów GPS w działającą mapę. Ponieważ dane były niepełne, udostępniono narzędzia edycji do uzupełniania nazw ulic, numerów domów czy punktów POI. Wówczas nawet niewielkie spowolnienia ruchu dawały sygnał korku – i setki kierowców mogły natychmiast znaleźć objazd. To właśnie codzienna wartość doceniła milionowa społeczność – przecież większość zna trasę, ale nie wie co dzieje się „tu i teraz”.

Prototypy, kolejne podejścia, przełomowe iteracje

Pierwszy prototyp działał na PDA w 2007 roku, a wersja „na żywo” – na telefonach Nokia pod koniec 2008. Waze wystartowało w Izraelu w 2009. Chwilę później ekspansja globalna, głównie pod koniec 2009 i na początku 2010. Początki w krajach takich jak USA czy Europa Zachodnia były jednak rozczarowujące – aplikacja zyskała popularność jedynie w Czechach, Słowacji, krajach bałtyckich i Ekwadorze.

Zespół rozmawiał z kierowcami, analizował niedociągnięcia, projektował kolejne wersje – czasem postęp był minimalny, czasem testy kończyły się cofnięciem zmian, od czasu do czasu zdarzał się przełom. Nikt nie wiedział, która wersja okaże się kluczowa. Dopiero po ponad roku ciągłego iterowania, końcówka 2010 i początek 2011 przyniosły znaczącą poprawę. Wtedy rozpoczęła się dynamiczna fala wzrostu: w USA metropolia po metropolii (od Los Angeles po Nowy Jork), w Europie – najpierw Włochy i Szwecja, potem Niderlandy, Francja, Hiszpania. W 2012 Waze rosło szybciej niż cała branża nawigacyjna razem wzięta. W 2013 Google złożyło ofertę – reszta to historia.

Niepewności i decyzje, które kształtują sukces

Wielu pyta, czy sprzedaż Waze do Google była słuszną decyzją. Według Levine’a, w życiu są decyzje dobre… albo żadne. Nigdy nie wiesz, jak rozwinęłaby się alternatywna ścieżka. Może dziś Waze byłby wart więcej, a może nie przetrwałby bez tamtej decyzji? Jeśli efekt nie satysfakcjonuje, podejmij kolejną decyzję. To właśnie szybkie i odważne wybory, zwłaszcza te trudne, odróżniają skutecznych CEO.

Droga do jednorożca usłana przeszkodami

Aby zbudować jednorożca, musisz mieć kilka gwiazd na swojej orbicie: product-market fit na dużym rynku, model biznesowy oparty o realną wartość życiową klienta, dynamikę wzrostu i – czasem – element „coolness”. Na początku wszystko rozproszone, stopniowo spinane wokół pierwszych klientów.

Pierwsze siedem lat zwykle oznacza szukanie product-market fit, a potem ekspansję. Jeśli startujesz z małego kraju, szybciej musisz myśleć globalnie – nie masz wielkiego rynku własnego, który usypia czujność. Startupy z Litwy, Estonii, Łotwy, Szwecji, Izraela czy Niderlandów mają tu przewagę i myślą globalnie od pierwszego dnia.

Realna wartość powstaje po dekadzie

Patrząc na historię innowacyjnych gigantów: Amazon i Google mają około trzydziestu lat, Tesla i Facebook dwadzieścia, Airbnb czy Shopify są młodsze. Mniej niż 5% ich wartości powstało w pierwszej dekadzie. Dlaczego? To czas na zdobycie product-market fit, znalezienie modelu biznesowego i finansowanie wzrostu. Dopiero potem zaczyna się prawdziwe przyspieszenie.

Ponadczasowe lekcje: użytkownik, porażki, iteracja

Uri podkreśla – jego podsumowanie od 2012 roku pozostaje aktualne:

  • Poznaj swoich użytkowników – jeśli nie wiesz, jak naprawdę widzą problem, budujesz produkt, który ich nie obchodzi.
  • Pokochaj porażki i naucz się przegrywać szybko.
  • Dążenie do perfekcji to wróg dobrego. Zamiast czekać aż wszystko będzie idealne, startuj wcześniej i poprawiaj z użytkownikami.
  • Często dwie identyczne firmy różnią się tym, że jedna zwleka z premierą, a druga startuje mimo niedoskonałości. Ta druga szybciej zdobywa realne informacje zwrotne i uczy się szybciej.
  • Zakochaj się w problemie, nie w rozwiązaniu.
  • Skupienie to również decyzja o tym, czego nie robić. Waze postawiło tylko na kierowców i dojazdy do pracy – nie rowerzystów, nie pieszych, nie ciężarówki. To pozwoliło osiągnąć mistrzostwo w wąskiej specjalizacji.
  • Prawie połowa niepowodzeń start-upów to zły zespół – nieodpowiedni ludzie, problemy komunikacyjne albo ego. Co ciekawe, prawie wszyscy wiedzieli o tym już w pierwszym miesiącu, lecz bali się podjąć decyzję.

Firing & Hiring: Mądre zarządzanie zespołem

Wydawca książki Ursiego chciał nazwać rozdział „Zatrudnianie i zwalnianie”, ale on nalegał na odwrócenie kolejności. Zwalnianie to trudna decyzja, zatrudnianie – łatwiejsza. Zatrudniasz? Ustaw przypomnienie na 30 dni – i zadaj sobie pytanie: „Wiedząc to, co wiem teraz, czy zatrudniłbym tę osobę jeszcze raz?”. Jeśli tak – nagródź i motywuj. Jeśli nie – rozstań się natychmiast. Działasz wtedy w interesie obu stron.

Zrozumienie użytkownika – anegdota z Steve’em Wozniakiem

Dziesięć lat temu Uri spotkał Wozniaka podczas konferencji w Gwatemali. Przy kolacji zrobił selfie używając fizycznego przycisku głośności iPhone’a. „Właśnie tak to zaprojektowałem!” – wykrzyknął twórca Apple. To stało się pretekstem do rozdziału o prawdziwej analizie zachowań użytkowników. Każdy z nas to tylko mikropróbka – jeśli nie wiesz, jak użytkownicy korzystają z twojego produktu, budujesz coś nieadekwatnego.

Na sali Uri zrobił test – kto korzysta z nawigacji na ekranie, a kto z komunikatów dźwiękowych? Zdecydowana większość wybrała ekran. Nie chodzi o to, kto ma rację, a o znajomość realnych nawyków użytkowników.

Prostota ponad wszystko

Dlaczego Google Search, iPhone, Waze, Amazon czy ChatGPT zdobyły świat? Technologia bywa kluczowa, pionierskie rozwiązania także, lecz to prostota wygrywa z innymi czynnikami. Przed iPhonem telefony miały grube instrukcje obsługi – smartfon Apple dostarczono… z samym urządzeniem. Da Vinci już wieki temu podkreślał: prostota jest szczytem wyrafinowania.

Startupowe anegdoty: Waze w codzienności kierowców

Ludzie nie tylko dziękowali Uriemu za uniknięcie korków czy mandatów. Jeden z użytkowników twierdził, że Waze uratowało jego małżeństwo – dzięki aplikacji przestały się pojawiać kłótnie w aucie. Jeden z jego synów, gdy jako młody kierowca miał odwieźć kogoś na lotnisko, odmówił – jego telefon nie działał, więc nie wiedział jak wrócić. Ojciec zaproponował prowadzenie „na żywo” z fotela pasażera – syn odparł: „A jak wrócę?”. Technologia ułatwia życie, ale czasem warto kierować się także zdrowym rozsądkiem.

Q&A: Najważniejsze pytania od publiczności

Największa lekcja oraz to, co zrobiłby dziś inaczej w Waze? Uri nie wahał się: działać szybciej. Zbyt łatwo utknąć w wygodnej fazie poprawiania szczegółów – zdecydowane decyzje prowadzą dalej.

Jak nie zakochać się w cechach produktu? Nie ma idealnej strategii, ale mniej znaczy więcej. Przykład LinkedIna – z trzydziestu funkcjonalności, które team uznał za kluczowe na start, dziewięć lat i IPO później wdrożona była… tylko jedna. Większość użytkowników korzysta przeważnie z jednej do trzech opcji – zdecyduj, które są najważniejsze, resztę odpuść.

Monetyzacja, która się nie powiodła – początkowo Waze planowało zarabiać na „fabryce map”, oferując taniej niż konkurenci opierający się na drogich pomiarach. Proces sprzedażowy był jednak zbyt długi – firma przestawiła się na reklamę. Szukanie modelu biznesowego to także karuzela porażek.

Jaką najważniejszą radę zostawiłby dzieciom? Każdy rodzic chce szczęścia dzieci, ale to każdy sam musi je zdefiniować. Zachęcaj do prób, ucz dzieci porażek – to jeden z najlepszych prezentów, jakie możesz im dać.

Ostatnie refleksje: świat zmienia się błyskawicznie

Uri na zakończenie poprosił o wyobrażenie sobie powrotu do 2007 roku – bez iPhone’a, Waze, WhatsAppa, Netflixa, Ubera, Instagrama. Świat zmienił się nie do poznania. Czołowe firmy dekadę temu nie istniały – analogiczne może być z liderami jutra. Kto wie, czy jedna z takich osób nie siedziała właśnie na tej sali.

Droga do jednorożca jest długa. Znajdź duży problem. Poznaj użytkownika. Wdrażaj szybciej, niż podpowiada intuicja. Iteruj bez litości. Skup się na retencji. Odetnij wszystko, co zbędne. Podejmuj trudne decyzje. Idź przez pustynię aż do celu – a potem skaluj. Być może to właśnie ty napiszesz kolejny rozdział tej historii.

Źródło: smarti

Zostaw komentarz

Komentarze