Podatek cyfrowy w Polsce: czy walka z big techem opłaci się polskim użytkownikom i firmom?

Podatek cyfrowy w Polsce: czy walka z big techem opłaci się polskim użytkownikom i firmom?

0 Komentarze Marek Wójcik

8 Minuty

Minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski zapowiedział na Forum Ekonomicznym w Karpaczu, że wprowadzenie 3-procentowego podatku cyfrowego w Polsce to kwestia miesięcy, a nie lat. Brzmi to jak sukces polityczny — w końcu chodzi o „sprawiedliwość” wobec gigantów technologicznych. Jednak doświadczenia innych krajów pokazują, że koszt takiej decyzji często przerzucany jest na konsumentów, reklamodawców i lokalne firmy.

Co dokładnie proponuje Polski rząd?

Planowane rozwiązanie ma objąć spółki o globalnych przychodach powyżej 750 mln euro rocznie i opodatkować trzy kategorie przychodów: usługi interfejsu cyfrowego (media społecznościowe, marketplace’y), reklamę targetowaną oraz monetyzację danych użytkowników. Przy stawce 3% prognozuje się wpływy rzędu 1,7 mld zł w pierwszym roku funkcjonowania (2027) i ponad 3 mld zł do 2030 r. W teorii to kwota, która mogłaby wesprzeć startupy, inwestycje w AI czy infrastrukturę cyfrową. W praktyce jednak „diabeł tkwi w szczegółach”.

H4: Kogo obejmie podatek i jakie są kryteria?

Próg 750 mln euro oznacza, że tylko globalne korporacje będą objęte podatkiem, a więc firmy z listy big tech. Zasięg obejmuje przychody generowane na terytorium Polski — co rodzi wiele pytań dotyczących metody pomiaru i raportowania. Czy przychód będzie liczony na podstawie adresu IP? Czy uwzględnione zostaną transakcje realizowane przez polskie firmy współpracujące z platformami? Jak rozliczać przychody z reklam wyświetlanych użytkownikom korzystającym z VPN?

Europa już testowała ten pomysł — z mieszanymi rezultatami

Francja była jednym z pionierów (podatek GAFA wprowadzony w 2019 r.). Trzyprocentowa stawka przyniosła 700 mln euro w 2023 r., ale efekt netto jest mniej oczywisty. Google wprowadził dodatkową opłatę za reklamy, przekładając koszt na reklamodawców, a pośrednio na konsumentów. W Hiszpanii i Wielkiej Brytanii widziano podobne korekty cenowe — w niektórych przypadkach podwyżki sięgały ponad 10% (przykład Netflix w Australii). Royalty rynkowe pokazują, że przy rynku zdominowanym przez kilka platform (Google, Meta, Amazon) łatwo dochodzi do oligopolistycznych praktyk cenowych, co podnosi koszty usług dla odbiorców.

Przykłady z Europy i świata

- Francja: 3% podatku, lecz Google i inni przerzucili koszty przez dodatkowe opłaty reklamowe.
- Wielka Brytania: Digital Services Tax 2% — większość wpływów pochodziła od kilku największych grup.
- Australia: Netflix podniósł ceny po wprowadzeniu podatku cyfrowego.
- Szwecja i Finlandia: zrezygnowały z własnych wersji podatku, obawiając się negatywnego wpływu na lokalne branże, zwłaszcza sektor gier.

Silna reakcja ze strony USA — geopolityczne ryzyko

Ostra retoryka amerykańskich polityków i zapowiedzi odwetowych są realnym ryzykiem. W przeszłości Stany Zjednoczone stosowały cła i ograniczenia eksportowe jako narzędzia nacisku gospodarczo-politycznego. Zapowiedzi wprowadzenia ceł odwrotnych czy ograniczeń eksportu technologii i chipów (w kontekście administracji Trumpa) mogą mieć realne skutki dla polskich firm i budżetu. Polska, mimo strategicznego znaczenia w NATO, jest w mniejszym stopniu zdolna do politycznego manewru niż gospodarcze potęgi takie jak Francja czy Niemcy.

Kto rzeczywiście zapłaci podatek?

Badania ekonomiczne, m.in. analizy Deloitte dotyczące francuskiego rozwiązania, wskazują, że znaczna część kosztów spadnie na konsumentów. W analizie tej konsumenci ponieśli 55% kosztów, przedsiębiorcy 4%, korporacje jedynie 5%, a pozostałe 36% „rozmyło się” w systemie gospodarczym. To oznacza, że nawet jeśli rząd mówi o „sprawiedliwości podatkowej”, w praktyce obciążenie może trafić do kieszeni polskich użytkowników i firm.

Co rząd obiecuje zrobić z wpływami?

Oficjalnie pieniądze mają trafić do funduszu celowego na rozwój cyfryzacji, wsparcie startupów, szkolenia i badania nad AI. To atrakcyjna narracja polityczna, jednak historia polskich programów wsparcia jest mieszana: mieliśmy wiele grantów, inkubatorów i programów państwowych, ale brakuje regularnych sukcesów w postaci stabilnych polskich jednorożców finansowanych głównie ze środków publicznych. Wiele dużych sukcesów — jak Allegro czy CD Projekt — zrodziło się przede wszystkim dzięki prywatnej przedsiębiorczości i międzynarodowym inwestycjom.

Techniczne i administracyjne wyzwania

W praktyce wdrożenie podatku cyfrowego wiąże się z wieloma problemami technicznymi: jak przypisać przychód usług cyfrowych do konkretnego kraju? Czy liczyć użytkowników po adresie IP, ustawieniach konta czy billingowej lokalizacji karty? W dobie VPN-ów, proxy i zaawansowanych technik maskowania lokalizacji, zadanie to jest niezwykle trudne i kosztowne administracyjnie. Jednocześnie niejasne definicje usług podlegających opodatkowaniu tworzą szarą strefę: czy podatek obejmie Netflix, ale nie Disney+? Czy streaming muzyki Spotify będzie opodatkowany, a Apple Music nie? Co z cyfrową dystrybucją gier — czy sprzedaż przez platformy cyfrowe będzie opodatkowana jako usługa interfejsu cyfrowego?

Porównanie z krajami nordyckimi i regionem bałtyckim

Niektóre państwa skandynawskie i bałtyckie podchodziły do tematu ostrożniej. Szwecja i Finlandia zrezygnowały z jednostronnych podatków, obawiając się utraty konkurencyjności dla lokalnych firm technologicznych. Norwegia postawiła na egzekwowanie ogólnych zasad podatkowych zamiast tworzenia nowych danin. W kontekście regionu warto też spojrzeć na Lietuva — litewski ekosystem technologiczny (Lietuvos rinka) koncentruje się wokół fintechu w Vilniuje i Kaune. Litewscy regulatorzy stawiają na przyciąganie startupów i centrów usługowych, co pokazuje inną strategię: zamiast obciążać globalne platformy, budować atrakcyjne środowisko dla lokalnych inwestycji i talentów. Dla lietuviams oznacza to wzrost zatrudnienia i przyciąganie kapitału; Polska mogłaby czerpać z tych doświadczeń, dostosowując politykę do lokalnych celów rozwoju.

Co to oznacza dla polskich firm i startupów?

Introdukcja podatku może z jednej strony wyrównać szanse konkurencyjne na papierze, ale z drugiej grozić dodatkowymi kosztami i biurokracją. Dla polskich startupów kluczowe są dostęp do kapitału, talentów i rynków zbytu. Zamiast prostego transferu środków przez państwowy fundusz, efektywniejsze może być tworzenie ulg podatkowych dla firm inwestujących w R&D, grantów celowanych na komercjalizację technologii czy specjalnych stref ekonomicznych przyciągających centra badawcze międzynarodowych korporacji.

Produktowe skutki: jak podatek wpłynie na usługi cyfrowe?

- Serwisy streamingowe: możliwe podwyżki cen subskrypcji lub ograniczenie promocji i lokalnych wersji językowych.
- Reklama online: wzrost kosztów kampanii reklamowych dla polskich firm, co uderzy w małe i średnie przedsiębiorstwa korzystające z targetowanej reklamy.
- Marketplace’y i e‑commerce: wyższe prowizje i opłaty dla sprzedawców, które mogą przełożyć się na ceny dla konsumentów.
- Aplikacje mobilne i gry: platformy cyfrowej dystrybucji mogą zmienić model rozliczeń, co wpłynie na ceny oraz lokalizację serwerów i usług dla użytkowników w Polsce.

Alternatywy: czy jest trzecia droga?

Zamiast jednostronnego podatku cyfrowego Polska może rozważyć bardziej wyrafinowane rozwiązania: progresywne ulgi dla firm inwestujących w polski R&D, wspieranie transferu technologii, tworzenie stref technologicznych oraz wzmocnienie egzekwowania istniejących przepisów podatkowych. W praktyce inwestycja w wyspecjalizowane zespoły audytorów podatkowych i współpraca unijna w zakresie wymiany informacji może przynieść lepsze i mniej ryzykowne rezultaty niż tworzenie nowego podatku, który może wywołać reakcję ze strony największego handlowego partnera — USA.

Rekomendacje techniczne i rynkowe

- Jasność definicji: precyzyjne określenie, które usługi podlegają opodatkowaniu.
- Stopniowe wdrożenie: wprowadzenie okresu przejściowego i testów, aby ograniczyć skutki uboczne.
- Mechanizmy antyunikania: współpraca z UE w celu standaryzacji zasad i uniknięcia fragmentacji rynku.
- Inwestycje w polskie R&D: ulgi i wsparcie dla firm tworzących wartość dodaną w kraju.
- Monitorowanie efektów: mierzenie wpływu podatku na ceny, innowacje i zatrudnienie na poziomie kwartalnym.

Podsumowanie: czy Polska powinna iść tą drogą?

Podatek cyfrowy w obecnym kształcie jest rozwiązaniem politycznie atrakcyjnym, ale ekonomicznie ryzykownym i geopolitycznie kosztownym. Planowane wpływy — choć w absolutnych liczbach wyglądają sensownie — stanowią jedynie ułamek budżetu państwa i mogą nie zrekompensować potencjalnych strat: pogorszenia relacji z USA, wzrostu cen usług cyfrowych i komplikacji dla lokalnych firm. Lepszym kierunkiem wydaje się kombinacja wspólnych działań na forum UE i OECD, wzmocnienia egzekucji istniejących przepisów podatkowych oraz inteligentnych zachęt inwestycyjnych kierowanych na rozwój polskiego ekosystemu technologicznego.

Minister Gawkowski może mieć rację co do determinacji, ale czasami większą odwagą jest umiejętność powiedzenia „nie” rozwiązaniu, które jest atrakcyjne politycznie, ale daje wątpliwe efekty ekonomiczne. Polska może wygrać z big techami — tylko że niekoniecznie poprzez jednostronny podatek cyfrowy, lecz przez budowanie konkurencyjnego otoczenia dla innowacji, inwestycji w kompetencje i szukanie sojuszów na poziomie UE oraz OECD.

Źródło: spidersweb

Hej, tu Marek! Pasjonuję się AI i światem gier. Piszę o trendach, testuję nowe narzędzia i chętnie dzielę się swoją opinią o cyfrowej przyszłości.

Komentarze

Zostaw komentarz