5 Minuty
Polska scena startupowa ma dziś kilka rozpoznawalnych globalnie marek — od ElevenLabs przez ICEYE po Booksy i DocPlanner. Jednak za sukcesami pojedynczych firm kryje się pytanie: ile takich historii kończy się trwałym wzrostem, a ile gaśnie po pierwszej rundzie finansowania? W najnowszym odcinku podcastu "GPW – Gospodarczy Punkt Widzenia" Aleksander Ogrodnik rozmawia z Jakubem Cendrowskim, dyrektorem inQube Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu, o mapie polskich startupów, źródłach pomysłów, finansowaniu i największych barierach rozwoju młodych firm.
Gdzie rośnie przedsiębiorczość: Warszawa i Wrocław
Raporty pokazują, że innowacyjność koncentruje się w dużych ośrodkach. Jednak, jak tłumaczy Cendrowski, dynamika nie jest równo rozłożona: "Nie byłbym aż takim optymistą — są regiony silniejsze od innych." W praktyce około 20% startupów działa we Wrocławiu, który po Mazowszu jest drugim najważniejszym centrum technologicznego rozwoju w Polsce. To zasługa współpracy uczelni, samorządu i lokalnych firm, które razem budują stabilny ekosystem.

Kapitał ludzki i instytucje wsparcia
Wrocław ma przewagę: dostęp do talentów (studenci informatyki, inżynierii, matematyki), działające inkubatory i sieci mentorów. W praktyce to kombinacja czynników decyduje o sukcesie regionu — nie tylko dotacje, ale też dostęp do ekspertów i kontaktów biznesowych.
Mit startupowego luzu — rzeczywistość to praca 24/7
Obraz startupu jako kawiarni z laptopami i konsolą do gier to uproszczenie. Cendrowski wyjaśnia krótko: "Startup to praca non stop." Tryb ten przyciąga młodych ludzi szukających adrenaliny, ale nie każdemu odpowiada. W praktyce to ciągłe testowanie rynku, iteracje produktu i presja na wzrost — nieraz kosztem równowagi życiowej.
Rola uczelni: bank wiedzy, nie bank pieniędzy
Polskie uniwersytety coraz częściej są kuźnią pomysłów. Inkubatory akademickie oferują know-how, mentorów i infrastrukturę, ale rzadko zapewniają znaczący kapitał. "Uniwersytet może dać mentora, ekspertów, przestrzeń, ale nie kapitał" — mówi Cendrowski. Gdy przychodzi potrzeba skalowania, startupy muszą sięgnąć po fundusze VC, aniołów biznesu lub partnerów strategicznych.
Finansowanie: model ryzyka funduszy
Fundusze inwestycyjne zakładają, że część projektów nie wypali — kilka sukcesów ma pokryć straty innych. To naturalny model rynku venture capital. Dla polskich firm oznacza to konieczność szybkiego udowodnienia modelu biznesowego i potencjału wzrostu.
Trzy lata prawdy: gdy rynek weryfikuje pomysł
Statystyki są bezlitosne: większość startupów nie przekracza trzech lat działania. W początkowej fazie kluczowa jest determinacja, ale potem decyduje rynek. Cendrowski ocenia, że tylko kilkanaście procent młodych firm przechodzi etap weryfikacji i utrzymuje się dalej.

B2B kontra B2C — gdzie łatwiej przetrwać?
W Polsce łatwiej o stabilność w modelu B2B niż B2C. Koszty pozyskania klientów indywidualnych (CAC), marketing masowy i konkurencja z międzynarodowymi platformami sprawiają, że B2C wymaga dużych nakładów. B2B oferuje natomiast mniej spektakularne, ale często bardziej przewidywalne przychody — rozwiązania dla banków, logistyki czy przemysłu są cenne i potrzebne, choć mniej widoczne dla przeciętnego użytkownika.
Sektorowe szanse: IT, AI, fintech i technologie kosmiczne
Gdzie Polacy mają przewagę konkurencyjną? Według Cendrowskiego to przede wszystkim IT — z rosnącą falą projektów AI. Fintechy też rozwijają się dynamicznie, a Wrocław staje się jednym z ośrodków rozwijających technologie kosmiczne i rozwiązania dual-use (cywilne i militarne).
Funkcje produktu i zastosowania
Startupy w tych sektorach oferują konkretne funkcje: automatyzację procesów, analizę danych w chmurze, narzędzia do przetwarzania języka naturalnego (dostępne także w wersjach lokalizowanych na język polski), a w branży kosmicznej — platformy telemetrii i monitoringu satelitarnego. Dla polskich firm oznacza to łatwiejszą integrację z lokalnym rynkiem (np. banki, firmy logistyczne) oraz możliwość eksportu rozwiązań na rynki europejskie, w tym na Lietuvos rinką — tu warto zwrócić uwagę, że startupy z Polski i Litwy często współpracują, a doświadczenie zdobyte w Vilniuje czy Kaune pomaga w ekspansji regionu.
Porównania i przewagi konkurencyjne
W porównaniu z rynkami zachodnimi polskie startupy mają silne strony: niższe koszty zatrudnienia developerów, wysoki poziom techniczny zespołów oraz coraz lepszy dostęp do kapitału. Wady to mniejszy krajowy rynek B2C i konieczność szybkiej internacjonalizacji. Dla lietuviams i przedsiębiorców z Lietuvos rynku polski tech hub bywa atrakcyjnym partnerem, zwłaszcza przy projektach AI i fintechowych.
Przykłady użycia: od banków po budownictwo
W praktyce rozwiązania tworzone przez polskie startupy trafiają do systemów bankowych (anty-fraud, scoring), firm logistycznych (optymalizacja łańcuchów dostaw), przemysłowych (predictive maintenance) czy sektora budowlanego (platformy łączące wykonawców i inwestorów — nadawane mianem "Uber dla budownictwa"). Te przypadki pokazują, że choć przeciętny konsument może nie znać wielu z tych firm, ich technologie wpływają na codzienne funkcjonowanie biznesu.
Na czym polega lokalna wartość dla Polski?
Polskie startupy wpływają na cyfryzację krajowych usług, podnoszą kompetencje rynku pracy i przyciągają inwestycje zagraniczne. Dla polskich przedsiębiorstw oznacza to dostęp do nowoczesnych narzędzi w języku polskim, szybszą adaptację technologii oraz wzrost konkurencyjności na rynkach zagranicznych.
Perspektywy: czekając na kolejnego jednorożca
Cendrowski wierzy, że kolejny jednorożec może wyrosnąć we Wrocławiu. Mamy firmy, które przeszły próbę ognia i rozwijają się stabilnie — to pozytywny sygnał dla całego ekosystemu. Kluczowe pozostaje wsparcie finansowe, rozwój talentów i dalsza internacjonalizacja — także współpraca z rynkami sąsiednimi, takimi jak Lietuva, może przyspieszyć skalowanie.
Pełną rozmowę z Jakubem Cendrowskim można odsłuchać w podcaście "GPW – Gospodarczy Punkt Widzenia" na Bankier.pl, Spotify i YouTube.
Źródło: bankier
Zostaw komentarz