4 Minuty
Większość Polaków konsumuje wiadomości „przy okazji”, ale kiedy pojawia się kryzys — cyberatak, dezinformacja czy deepfake — niewielu wie, gdzie szukać rzetelnych komunikatów. To problem bezpieczeństwa publicznego i cyfrowej odporności kraju.
Stan wiedzy i nawyków: liczby, które niepokoją
Badanie ClickMeeting z listopada 2025 r. na 1000 dorosłych Polakach pokazuje wyraźne luki. Tylko 37% respondentów deklaruje, że wie, gdzie szukać oficjalnych informacji w razie kryzysu. 43% nie jest pewnych, a 21% przyznaje wprost, że nie ma pojęcia, dokąd się zwrócić. Takie braki utrudniają skuteczną reakcję służb i obywateli w czasie konfliktu, ataku cybernetycznego czy katastrofy naturalnej.
Źródła newsów także rysują mieszany obraz: 62% wskazuje portale internetowe, 52% tradycyjne media (prasa, radio, telewizja), 40% traktuje social media jako jedno z głównych źródeł informacji, a niemal 25% polega na rodzinie i znajomych. Przy takim miksie trudno oczekiwać wyrobionej higieny informacyjnej.
Weryfikacja informacji i edukacja cyfrowa
Tylko 30% ankietowanych zawsze sprawdza pochodzenie informacji znalezionej w sieci. 51% robi to „czasami”, 14% „rzadko”, a 5% nigdy. Innymi słowy: niemal co piąty użytkownik internetu w Polsce nie stosuje podstawowego filtru, co w epoce wiralowych fałszywek oraz deepfake’ów jest ryzykowne.
Brak systemowej edukacji w zakresie cyberbezpieczeństwa jest wyraźny — 20% Polaków uczestniczyło w jakimkolwiek szkoleniu lub webinarze o bezpieczeństwie cyfrowym i dezinformacji, 72% nigdy. To oznacza, że większość uczy się metodą prób i błędów, narażając konta, dane i — w skali firm — ciągłość operacyjną.

AI, deepfake i ryzyko zaufania
Sztuczna inteligencja jest postrzegana ambiwalentnie: 73% uważa, że powszechna dostępność AI zwiększa ryzyko cyberzagrożeń i dezinformacji. Jednocześnie zaufanie do treści generowanych przez AI jest niskie — tylko 7% w pełni ufa takim informacjom, 57% ufa warunkowo i weryfikuje dane, a 20% nie ufa wcale.
Paradoks polega na tym, że mimo rosnącego sceptycyzmu wobec AI, wiele osób bezrefleksyjnie wierzy sensacyjnym grafikom z Facebooka czy nagraniom z nieznanych źródeł. Deepfake obejrzany przez miliony potrafi wyrządzić szkodę zanim instytucje zdążą zareagować. W praktyce to wyścig technologii detekcji anomalii (machine learning, analiza danych) z umiejętnością społeczeństwa do odróżniania wiarygodnego źródła od fałszywki.
Bezpieczeństwo danych i wybory konsumenckie
Wybór oprogramowania i usług online też bywa rozchwiany. Dla 25% Polaków kraj pochodzenia dostawcy jest kluczowy, tyle samo osób w ogóle się tym nie przejmuje, a 45% zwraca uwagę „czasami”. Deklaracyjnie większość chce „bezpiecznych danych”, lecz w praktyce decyzje często podyktowane są ceną, wygodą czy przyzwyczajeniem.
W obszarze nauki i weryfikacji informacji coraz częściej wykorzystuje się źródła takie jak obrazy satelitarne czy dane telemetryczne — są one użyteczne np. przy weryfikowaniu zdarzeń geopolitycznych. Technologie wykrywania deepfake’ów i narzędzia do analizy obrazu (computer vision) rozwijają się dynamicznie, ale bez odpowiednich kompetencji społeczeństwa ich skuteczność jest ograniczona.
Praktyczne kroki i rekomendacje
- Wprowadzić obowiązkowe elementy edukacji cyfrowej i cyberbezpieczeństwa w szkołach i w urzędach.
- Promować prostą zasadę: zanim udostępnisz — sprawdź źródło i potwierdź wiarygodność.
- Inwestować w narzędzia do automatycznej detekcji manipulacji (deepfake detection) i wprowadzać je w instytucjach publicznych.
- Budować zaufanie do oficjalnych kanałów komunikacji kryzysowej — jasne, szeroko zakomunikowane procedury to fundament odporności.
Expert Insight
„W epoce hybrydowych zagrożeń i zaawansowanej sztucznej inteligencji największym zasobem pozostaje krytyczne myślenie społeczeństwa” — mówi dr Anna Kowalska, specjalistka ds. cyberbezpieczeństwa przy Polskiej Akademii Nauk. „Technologie pomagają wykrywać manipulacje, ale bez powszechnej świadomości i rutyn weryfikacji każdy algorytm ma ograniczenia. Potrzebujemy równoległych działań: edukacji, technologii i przejrzystych kanałów komunikacji.”
Wnioski
Brak wyraźnie zakomunikowanych kanałów kryzysowych, niska umiejętność weryfikacji informacji i ograniczona edukacja cyfrowa tworzą w Polsce ryzyko, które łatwo może być wykorzystane w czasie kryzysu. Przejście od scrollowania do myślenia — oraz wprowadzenie systemowych szkoleń i narzędzi — to najkrótsza droga do poprawy odporności informacyjnej kraju.
Źródło: bezprawnik
Zostaw komentarz